koncert zakopower.
chłopaki chyba odwalili kawał dobrej roboty.
tak uważam, mimo że to nie moja muzyka, a przez cały koncert skupiałam swoją uwagę na gitarzyście oraz myśli, że faceci noszący białe koszule, jeansy i adidasy są zdecydowanie jazzy!
tak samo jak i pokoncertowa gastrofaza o północy i spaghetti o godzinie 1:00.
po około dwugodzinnym wspólnym gotowaniu (zachodzę w głowę, jakim cudem gotowaliśmy makaron i przerabialiśmy gotowy już sos przez niemal 2 godziny...???):
ja (patrząc na górę makaronu na moim talerzu): hmm, to wygląda jak psia karma.
Ruda Blondynka: ...ja już tego nie chcę.
Ad- Ryan: ...już się chyba najadłem.
ja: ja chyba też...
...i w ten oto sposób na kota Rudej Blondynki czeka dzisiaj uczta... :-D
Na każdym koncercie moją uwagę przyciągają gitarzyści. Już taki ich urok :D
OdpowiedzUsuńPiosenka, którą "śpiewaliśmy" na angielskim w gimnazjum! jeeej, budzi wspomnienia :D
kochałam się w Robbiem do szaleństwa, za gówniary ;-)
OdpowiedzUsuńEj ej :D jestem Rudą Blondynką, ke?:D /han/
OdpowiedzUsuń