niedziela, 1 stycznia 2012

pierwsze LUBIĘ tego roku.

LUBIĘ nie umierać po imprezie, wrócić do domu o 7 rano, wskoczyć pod prysznic, umyć zęby, użyć brzoskwiniowego balsamu do ciała, włączyć piekarnik i robić zapiekanki z pieczarkami.
dobry, bardzo dobry poimprezowy poranek.
zero moralniaka, zero cierpienia fizycznego.
no, pomijając zgagę. ale ilość i różnorodność jedzenia, jakie pochłonęłam przez całą noc, trochę to tłumaczy. zwłaszcza ten talerz kanapek, który prawie cały w siebie wrzuciłam, po dwutygodniowej separacji z chlebem.

bardzo dojrzały sylwester, moi drodzy, bardzo jesteśmy przyzwoici!   ;)

3 komentarze:

  1. a jednak...9.40 a Ty nie spałas;d tylko robilas zapiekanuchy:) :D :** aj :D kocham takie sylwestry! ... taaak to był grzeczny, dorosły sylwester xD ... ! :D o wielki gimnazjalisto! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. student! ja to wiem. musiał być studentem :(

    OdpowiedzUsuń
  3. oszukiwanie sie ... jest fajne ;]

    OdpowiedzUsuń