Wnioskuję to po braku wina, które dostałam w prezencie, świeżych siniakach na ręce, pojawieniu się u mnie choroby lokomocyjnej (to takie poetyckie określenie na to, co czułam jadąc dzisiaj tramwajem, autobusem albo po prostu poruszając się pieszo- ostatnia opcja była w zasadzie chyba najgorsza) i zawarciu bliższej znajomości z trzema muszlami klozetowymi.
dzisiaj chyba po mnie widać tę wczorajszą chybadobrązabawę.
i mam dwa argumenty na potwierdzenie tej tezy.
pierwszym z nich, jest otrzymanie cukierka od przypadkowo spotkanej kobiety i usłyszenie słów w stylu "może po tym będzie lżej.".
drugim,jest spotkanie Ulubionego Sąsiada, który zaraz po powitalnym "co słychać?" odpowiedział sam sobie "auć, miałaś wczoraj urodziny".
miałam, miałam, i dziękuję Bogu, że kolejne dopiero za rok!!!!!!
sąsiad opuścił mnie na chwilę, wraca po 5 minutach.
Ulubiony Sąsiad: jak się czujesz?
ja: bez zmian.
Ulubiony Sąsiad: rozumiem- chujowo.
po godzinie.
Ulubiony Sąsiad: jak się czujesz?
ja: dobrz... tzn. lepiej.
Ulubiony Sąsiad: masz rację, nie przesadzaj z określeniem "dobrze".
po powrocie do domu, otrzymałam od Ulubionego Sąsiada poniższy link:
myślę, że 3 gwiazdki zostały osiągnięte.
myślę, że 22 urodziny spędzę przed telewizorem, a najmocniejszym napojem, na jaki się skuszę, będzie sok pomarańczowy.
a jeśli przyjdzie mi do głowy kolejny idiotyczny pomysł, który będzie choć minimalnie związany z alkoholem, wrócę do tego wpisu i mam nadzieję, że się rozmyślę!
gwoli wyjaśnienia:
o samej imprezie i nocnym powrocie na mieszkanie nie piszę, bo przyznaję, że są dla mnie lekko owiane tajemnicą... ;-D
Powiem Ci, że pięknie, poetycko opisałaś zwykłego, okropnego KACA :D aż się chce czytać :D siedziałam cały czas z bananem jak to czytałam :p
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już trochę lepiej z Tobą :D