— "Noc w Valognes" Eric- Emmanuel Schmitt
Nie cierpię, kiedy ktoś nie potrafi przewidzieć konsekwencji swoich działań i decyzji, a później ma pretensje do całego świata tylko nie do siebie.
Nie cierpię, kiedy ktoś liczy na to, że "się uda", mimo że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują inaczej, a później głupio się wścieka i płacze nad faktem, że świat jest podły.
Później to mężczyźni są świniami, a kobiety ofiarami ich emocjonalnej niedojrzałości.
Czyżby?
Co jest bardziej niedojrzałe: zawieranie znajomości opartych na nawet najgłupszych, ale za to ustalonych przez samego siebie zasadach, czy udawanie, że tych zasad się nie rozpoznaje?
Czy jeśli postanawiasz dostosować się do zasad jego gry, a później okazuje się, że cię one przerastają, masz prawo mieć pretensje do kogokolwiek poza tobą samą?
Kto oszukuje w relacji, w której przed samą sobą (i przed nim) udajesz, że potrafisz zachować dystans?
Kto jest winien temu, że ułożyłaś sobie w głowie wizję długiego i szczęśliwego związku z chłopkiem hiphopkiem, poznanym w klubie o 5 nad ranem, który po 3 minutach znajomości zapisał twój numer w kontaktach gdzieś pomiędzy 'maleńka' a 'milena heaven'?
bądź sprawiedliwa!
odpowiedzialność za to, że nie widzisz świata takim, jakim jest, a takim, jakim chciałabyś, żeby był, ponosisz wyłącznie ty.
Najs. Kobieta z dystansem, dobrze, dystans jest potrzebny, a wielu paniom go brakuje
OdpowiedzUsuńmyślę, że mój dystans również pozostawia wiele do życzenia, ale nie chodzi tu o dystans, a raczej o branie odpowiedzialności za swoje decyzje i nie obarczania kogoś winą za to, że postanowiło się przekroczyć swoje granice.
OdpowiedzUsuń