Razem ze mną biegało zdanie: (...) ludzie, którzy żyją jak chcą, ale są nieszczęśliwi, bo wydaje im się, że powinni żyć inaczej.
i nagle do mnie dotarło.
borze.
borze! a więc to ja byłam tą osobą, która ma problem z akceptacją siebie. a więc to był mój problem.
nie pomyślałbyś. nie pomyślałabym.
zakichana fanka dbania o higienę psychiczną.
nawet nie zauważasz, kiedy zaczynasz to robić. udowadniać wszystkim wokół, że jesteś taki albo taki. albo że właśnie taki nie jesteś.
tłumisz swoje myśli, swoje potrzeby i pragnienia, bo uważasz, że nie powinny być takie, jakie są. chciałbyś inaczej odczuwać rzeczywistość, ale odczuwasz ją tak, jak odczuwasz.
uważasz, że powinieneś chcieć więcej, ale w rzeczywistości wcale nie chcesz.
uważasz, że powinieneś chcieć już trochę dorosnąć, mieć własny samochód, posadę w korpo i niezłą wypłatę.
uważasz, że powinieneś być ciągle głodny rozwoju i łapać dziesięć srok za ogon.
uważasz, że powinieneś pracować na dwa etaty, działać w stowarzyszeniu i wolontaryjnie opiekować się dziećmi. i wyprowadzać pieski ze schroniska!
uważasz, że powinieneś sikać z ekscytacji na myśl o egzotycznych wakacjach, muzycznych imprezach plenerowych i flircie z hiszpanami/hiszpankami.
uważasz, że powinieneś być na bieżąco z knajpami i pubami w twoim mieście, z nowościami kinowymi i innymi wydarzeniami kulturalnymi.
uważasz, że powinieneś być wysportowany, smukły, umięśniony i w obcisłych leginsach paradować po siłowni.
albo inaczej, uważasz, że powinieneś być typem domatora, miłować się w kulinariach i lubić zalegać przed telewizorem.
uważasz, że nie powinieneś chcieć przesiadywać na fejsie i komentować fotek znajomych.
uważasz, że powinieneś gardzić alkoholem, odnajdywać przyjemność w porządkowaniu szafy i prasowaniu stosu ubrań.
uważasz, że powinny cię interesować dyskusje o kursie złotego i koniunkturze gospodarczej kraju.
uważasz, że nie powinno cię już bawić wydurnianie się z kumplami, chciałbyś śmiać się z wysublimowanych żartów odnoszących się do sytuacji politycznej w kraju i/lub za granicą.
około roku temu usłyszałam od pewnego superczłowieka: doszedłem do tego momentu w życiu, kiedy nie muszę nic nikomu udowadniać.
prawdziwy szczęściarz.
a ja, frajerka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz