poniedziałek, 24 listopada 2014

qwertyuiop

źle zaczęłam sobie poniedziałek, a więc i pewnie cały tydzień.
najpierw był eldo, który swoje słowa kieruje chyba bezpośrednio do mnie, potem rojek, a potem to już szybka droga w dół i katastrofa.

źle znoszę zmiany personalne w bliskim mi otoczeniu.
rozstraja mnie to kompletnie, zabiera poczucie pewności i stałości.
coś, co uważasz za pewnik, nagle znika lub transformuje w coś innego.
naprawdę nie mam nic przeciwko zmianom, ale po co zmiany w ludziach? nie chcę, nie lubię.

źle znoszę również obietnice bez pokrycia. idiotyczne zrobię wszystko, zapomniane w momencie, gdy wcale nie trzeba było robić wszystkiego, a wystarczyło cokolwiek. skończyło się na niczym, rzecz jasna.
No i co z tego, że rozsądek i logika podpowiadają, że to i tak nic by nie dało i nic by nie zmieniło?
W takie dni jak dzisiaj nie myślę, czuję, głównie rozżalenie.
W takie dni jak dzisiaj wzrusza mnie rap i przepozytywne reggae.

Trwa to i trwa, czwarty już miesiąc.
znajomi się dziwią, mama mówi nie pielęgnuj tego w sobie, a ja czuje się oszukana przez nieprawdziwą frazę, że chcieć to móc.





cóż, na tym polega ryzyko. stawiasz wszystko na jedną kartę i nie zawsze kończy się to tak, jakbyś tego sobie życzył...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz